Opowieści ze stajni #1: Konami

ContraBanda rozpoczyna nowy rok nową serią artykułów. Na pewno wielu z Was posiada swojego ulubionego producenta gier na nasze wspaniałe konsole Famicom i NES. Każdy z nich, tworzących niezapomniane tytuły w swoich – jak ja to nazywam – stajniach, wlewa w swoje produkcje charakterystyczne dla niego samego elementy, smaczki oraz unikatowy klimat. Jedni tworzą produkcje bardzo charakterystyczne graficznie, inni skupili się na rozpoznawalnej ścieżce dźwiękowej, jeszcze kogoś możemy rozpoznać po specyficznej animacji postaci. Co stajnia, to inny, niepowtarzalny styl produkowania gier. Ze swoją rodzimą manierą, polane własnym sosem, którego recepturę znają tylko oni sami.

W Opowieściach ze stajni przedstawiać będziemy krótkie historie poszczególnych twórców gier. Garść ciekawostek, liczne daty i punkty zwrotne, w końcu także lapidarny opis najbardziej znanych gier. Do tego zapewne jakaś subiektywna ocena ich wkładu w rozwijanie kultury ośmiobitowej. Ulubionego dewelopera gier mam i ja sam. Być może w trakcie czytania kolejnych artykułów z cyklu uda się Wam wytypować, którą stajnię odwiedzam najczęściej podczas wolnych wieczorów. Na początek lecimy z prawdziwym gigantem – producentem wielu klasyków lat 80. Konami!


Od grających szaf, po grające automaty

Nazwa Konami pochodzi od początkowych liter nazwisk najważniejszych ludzi tej korporacji. Kagemasa Kozuki, Yoshinobu Nakama, Hiro Matsuda oraz Shokichi Ishihara. Samo wyrażenie oznacza w języku japońskim „małe fale”, jednak nazwa ta ma się nijak do sprawienia radości milionom ludzi na całym świecie. Oddziaływanie tego „falowania” było ogromne, a gry tworzone przez Konami były i są znane przez niemal każdego, kto chociaż na chwilę wyszedł z jaskini. Rozpoczęło się jednak z dużo mniejszym impetem – jak przeważnie w takich historiach bywa. Do tego – rozpoczęło się w zupełnie innym kierunku. Kagemasa Kozuki – obecnie prezes całego zarządu, onegdaj ojciec całego tego zamieszania – otworzył w 1969 roku w Osace serwis oraz wynajem… szaf grających. Równo 4 lata później, Kozuki zatrudnił wspomnianych wyżej panów, przekształcił ukierunkowanie firmy w tworzenie rozrywki wirtualnej i dopiero właśnie w tym roku – w 1973 – powstała istniejąca do dzisiaj nazwa firmy.

Japanese game maker Nintendo President Hiroshi Yamauchi (L) and computer entertainment maker Konami Presidnet Kagemasa Kozuki pose for photographers at a Tokyo hotel on September 2. REUTERS/FilesNa zdjęciu: Świętej pamięci prezes Nintendo Hiroshi Yamauchi (z lewej) wraz z Kagemasą Kozuki

Na pierwszy w pełni gotowy automat pozostało graczom poczekać aż 5 lat. W 1978 udało się jednak wydać od razu kilka tytułów. Block Game, Block Invader, Space Ship oraz klon Space InvadersSpace King. Nie były to żadne kamienie milowe w historii gier, ale wspomniane początkowe produkcje stanowiły bardzo solidny materiał, ostrzegający konkurencyjne korporacje. Konami weszło więc w świat gier bez żadnych kompleksów, bez strachu i od razu zwracając na siebie uwagę innych tuzów branży. Czas na prawdziwe sukcesy przyszedł jednak parę lat później – w 1981 Konami wydało swój pierwszy hit, który stał się sukcesem na całym świecie. Mowa tutaj o grze Frogger, która doczekała się wielu podróbek oraz plagiatów. Jednak samo Konami też czasami szło na łatwiznę i tworzyło swoje gry w oparciu o pomysły innych. Tak było w przypadku wydanej w tym samym roku gry Scramble, która poszerzyła pomysły z wydanego kilka miesięcy wcześniej Defendera.

konamifroggerNa obrazku: Automat z grą Frogger z roku 1981 oraz screen samej gry

Z pingwinem w świat konsol

Chwila, na którą każdy z nas czeka z utęsknieniem, nadeszła w roku 1985. Po drodze próbując jeszcze sił z wydawaniem gier na PC oraz na MSX, Konami dostrzegło istniejącą od dwóch lat na rynku maszynkę do grania zwaną Family Computer, czyli popularny Famicom. To była właśnie ta sfera, w której Kozuki oraz spółka rozwinęli swoje skrzydła i stali się jednym z najbardziej liczących się producentów gier na świecie. Zaczęło się od pokracznego pingwina ze śmigłem na głowie, czyli Antarctic Adventure. Gra znana graczom już wcześniej, ze wspomnianego MSX (jako Penguin Adventure), teraz dostępna była także na konsole. Co ciekawe sama postać pingwina o imieniu Penta stała się maskotką Konami w latach 80. Pojawiła się później także w innych grach z tej stajni – chociażby w serii gier Parodius bądź Yume Penguin Monogatari.

konamipenguinNa obrazku: Fragment okładki z gry Penguin Adventure na MSX

Zapewne duża część z Was słyszała o kombinacji przycisków – tak zwanym Konami Code. Wiele tytułów na Famicoma posiada właśnie taką opcję, a po raz pierwszy pojawiła się ona w grze Gradius. Twórcą tego ułatwienia, dającego graczowi 30 żyć w grze był programista Gradiusa – Kazuhisa Hashimoto. Tę dosyć skomplikowaną kombinację należało przeważnie wprowadzić podczas ekranu tytułowego gry.

konamicodeNa obrazku: Tak przedstawia się kombinacja słynnego Konami Code

Utrzeć nosa Nintendo

Konami stało się jednym z najbardziej płodnych producentów gier na platformę Nintendo. Paradoksalne doprowadziło to do… konfliktu z amerykańskim oddziałem tego giganta. W okresie wprowadzenia na amerykański rynek konsoli NES, Nintendo wprowadziło restrykcje dotyczące ilości wydawanych gier na tę konsolę w ciągu roku. Producenci mogli przedstawić maksymalnie pięć tytułów rocznie. Niektóre korporacje – w tym także Konami – znalazły prosty sposób na obejście tego limitu. Zakładano po prostu zależne od nich „korporacje pomocnicze”, które wydawały gry tworzone przez firmy-matki. W ten właśnie sposób narodziła się w Ameryce firma Ultra Games, która wydała w tej części kraju gry takie jak Metal Gear, Gyruss, czy dwie pierwsze części Teenage Mutant Ninja Turtles. W tym samym celu – tym razem w Europie – Konami założyło firmę Palcom Software Ltd., która także pozwoliła ostatecznie zalać rynek gier produktami od Konami.

konamiultrapalcomNa obrazku: Logotypy założonych przez Konami firm, które pozwalały na wydawanie większej ilości tytułów w skali roku

A pan Kozuki naprawdę miał czym ten rynek zalewać. Konami wydało przez lata mnóstwo szlagierowych tytułów na Famicoma oraz NES. Do tych najbardziej znanych należą Castlevania, Contra, The Goonies, Rush’n’attack, Crisis Force, Jackal, czy Top Gun.

Według mnie Konami zasłynęło z licznych, klimatycznych shoot’em up (Gradius, Crisis Force), ogromnych swoimi rozmiarami jak na tę konsolę grami role-playing (Lagrange Point), mrocznym, „obcym” klimatem gier (Super C) oraz kilkoma zagraniami technicznymi, jak np. użycie chipu muzycznego dedykowanego grom Konami – VRC.

konamivrcNa zdjęciu: Kartridż z grą Castlevania III: Dracula’s Curse na Famicom, w którym użyto chipu muzycznego VRC V1


Po trzykroć Konami

Oto moja bardzo subiektywna lista trzech najważniejszych gier z tej stajni, wydanych na konsole Famicom oraz amerykańskiego jej odpowiednika. Będzie to bardzo trudne zadanie, bowiem przy tak wąskim zestawieniu gier, odrzucić muszę cały ogrom wspaniałych produkcji.

konamicontra01konamicontra02

  • Contra (1988) – nie mogło być inaczej, od tej strzelanki musiałem rozpocząć układanie tej krótkiej listy. Tak samo zresztą, jak właśnie od Contry rozpocząłem swoją przygodę z grami na Pegasus. Soczysty, ciężki klimat, nawiązania do filmu Ridleya Scotta pt. Alien, świetna grywalność, oraz wspaniała oprawa audiowizualna. Rewelacyjna gra opowiadająca o dwóch komandosach rzuconych na archipelag wysp niedaleko Nowej Zelandii, których zadaniem jest wyeliminowanie pozaziemskiej organizacji Red Falcon, chcącej oczywiście zapanować nad naszą planetą. Pierwsza gra na liście słynnej pirackiej składanki 168 in 1, która to gościła w domu połowy Polaków w początkach latach 90. Jeżeli spotkasz przypadkowego przechodnia na ulicy i zapytasz go, czy miał kiedyś Pegasusa, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że jego odpowiedzią będzie „No pewnie! Contra, Mario, Kaczki – grałem w to z bratem!”. Prawdziwy dar od Konami. Dwa lata później wypuszczony został sequel – Super C, a w 1992 roku – Contra Force.

konamimetalgear01konamimetalgear02

  • Metal Gear (1987) – kto by pomyślał, że właśnie „metalową przekładnię” uwzględnię na swojej liście. Gra bowiem jest według mnie co najwyżej średnia. Najeżona niedoróbkami i błędnymi decyzjami projektantów, stała się jednak później prawdziwą wizytówką stajni zwanej Konami. Dzisiaj grając w przygody Solid Snake’a na konsolach najnowszych generacji, mało kto zdaje sobie sprawę, od czego to wszystko tak naprawdę się zaczęło. A zaczęło się od gry na konsolę Nintendo, w której można było palić papierosy (!) i bić z pięści psy. Gra znacząco niegrywalna, jednak będąca początkiem wielkiej marki, za co należy ją według mnie wyróżnić. No i nie zapominajmy o postaci Kyle’a Reese’a z filmu Terminator na okładce gry – kolejne oczko puszczone od Konami w stronę klasyki filmów akcji.

konamicastlevania01konamicastlevania02

  • Castlevania (1986) – ostatnim szlagierem będzie kolejny zarodek wielkiej marki oraz serii gier. Tym razem jednak, zarodek stanowił wielki tytuł sam w sobie i dawał mnóstwo satysfakcji z jego pokonania. Historia pogromcy wampirów Simona Belmonta, który poprzez wędrówkę po zamku Drakuli napotyka całą śmietankę klasycznych postaci rodem z horrorów – Potwora Frankensteina, Medusę, Mumię, czy Kostuchę. Gra będąca ukłonem w stronę wielkich twórców dreszczowców, w tym m.in. Beli Lugosi, Christophera Lee, czy Borisa Karloffa. No i oczywiście samego Freda Fuchsa. Mimo wielu utrudnień powodujących białą gorączkę wśród graczy, z niezwykłą satysfakcją machało się w Castlevanii łańcuchem. Na opisywaną platformę wydane zostały jeszcze dwa sequele – Castlevania II: Simon’s Quest (1987) oraz Castlevania III: Dracula’s Curse (1989).

Logo Konami przybierało z czasem transformacje. Oto jak wyglądało na przestrzeni istnienia korporacji:

konamilogos

 

Na deser przestawiamy zestawienie ekranów tytułowych gier od Konami. Autorem jest Bartman Sobex:

 

daf