CICHE WZGÓRZE GŁOŚNIEJSZE OD BOMB

Niewiele jest takich rozmów w świecie retrogamingu, gdzie pasja do wirtualnej rozrywki przeplata się z najbrutalniejszą z możliwych rzeczywistości – z rzeczywistością trwającej wojny. O miłości do sprzętu konsolowego, grach, dramatycznej wojnie na Bałkanach oraz planach na przyszłość porozmawiałem z Astritem Begolli – Kosowianinem polskiego pochodzenia, posiadaczem największej kolekcji retro sprzętu i gier na Bałkanach.

Opowiedz trochę o sobie: skąd pochodzisz, ile masz lat, gdzie mieszkasz?

Mam na imię Astrit Begolli. Urodziłem się w Polsce w 1976 roku w miasteczku Sulęcin w województwie lubuskim. W Polsce mieszkałem u babci do 1980 roku, później wyjechałem do Jugosławii, skąd pochodzi mój ojciec. Od tego czasu mieszkam w Kosowie, które po wojnie w 1999 roku wyłoniło się jako ostatnie państwo po rozpadzie Jugosławii. Jestem żonaty, moja żona ma na imię Vlora. Dorobiliśmy się wspólnie dwójki wspaniałych dzieci: córki Riany i syna Andiego. Obecnie pracuję w Holandii, ale za 3-4 lata wrócę do Kosowa, wtedy bardziej na poważnie zajmę się moją pasją czyli grami wideo. Jestem również w trakcie budowy domu, gdzie z pewnością znajdzie się miejsce na mój wymarzony gameroom.

Skąd u Ciebie tak dobra znajomość języka polskiego?

Języka polskiego nauczyłem się właśnie od babci, która mnie wychowywała do czwartego roku życia. Rodzice pracowali jako dentyści i mieszkali w Jugosławii na terenie dzisiejszego Kosowa.

Astrit ze swoimi najnowszymi nabytkami.

Zacznijmy może od początków: jakie było Twoje pierwsze zetknięcie z grami wideo?

Pierwszy raz spotkałem się  z grami wideo w 1982 roku. Pamiętam, że u nas w mieście Peja (Pec), które leży w zachodniej części Kosowa, istniały cztery salony gier. Byliśmy wtedy małymi chłopcami i nie mieliśmy oczywiście żetonów, więc nie wpuszczano nas do środka. Staliśmy przed drzwiami i patrzyliśmy jak inni ludzie grają w te wszystkie wspaniałe gry. Kiedy minęły jakieś 2 lata rodzice zaczęli dawać mi drobne kieszonkowe, żebym kupił sobie coś do jedzenia w szkole. Oczywiście nie kupowałem jedzenia tylko po nauce od razu wędrowałem do salonu gier. W ten sposób rozpoczęła się moja przygoda z grami wideo. Już wtedy wiedziałem i czułem, że to będzie moja życiowa pasja. Kiedy wracałem do domu siedziałem i rozmyślałem o automatach i grach. Grałem w Pacmana, West Bank, Galagę, Phoenixa. W 1986 roku rodzice kupili mi pierwszą “gierkę elektroniczną”, był to Baseball. Rok 1990 przywitałem już z pierwszą poważną maszyną – Commodore 64 i tak się zaczęło…

Co zrobiło na Tobie największe wrażenie?

Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że można siedzieć przy czymś tak długo i stracić zupełnie poczucie czasu, fenomenalne uczucie – chciało się więcej i więcej. Gry wideo wydawały mi się po prostu magiczne.

Kiedy Polsce w latach 90. królował Pegasus, kultowy klon konsoli Nintendo, na Bałkanach trwała wojna – czy pomimo tej tragicznej sytuacji istniał tam wtedy jakikolwiek rynek konsolowy?

Wojna rozpoczęła się w Jugosławii w 1991 roku. Najpierw była Słowenia, później Chorwacja, następnie rozgorzała najbardziej krwawa i długa wojna – w Bośni. U nas sytuacja stała się napięta w 1998 roku, doprowadziło to do wojny domowej w 1999 roku, bombardowań przez NATO i wyzwolenia Kosowa. Mimo tak dramatycznej sytuacji, salony gier nadal funkcjonowały. Ciężej było ze sklepami, gdzie można było kupić gry albo konsole, takie możliwości były tylko w ówczesnej stolicy – w Belgradzie.

PEC, KOSOVO, 07 LIPCA 1999 — Powracający do domów albańscy Kosowarzy podążają przez rumowisko w centrum miasta Peja (Pec) na zachodzie Kosowa. (C) Zdjęcie: Mark H. Milstein/ Northfoto

Uznałem, że z dziennikarskiego obowiązku zadam Ci to trudne pytanie: czy w czasie wojny da się w ogóle grać w gry, czy jest w człowieku wtedy jakakolwiek myśl o rozrywce?

Dziś, z mojego punktu widzenia, kiedy sam przeżyłem wojnę, postaram się odpowiedzieć na to pytanie w jakiś pozytywny sposób i przytoczę jedną ciekawą historię. W 1999 roku wojna trwała już od paru miesięcy. Sytuacja była bardzo niebezpieczna, brakowało paliwa, prądu. Po ulicach jeździły jednostki paramilitarne w opancerzonych  wozach jak z jakichś postapokaliptycznych filmów typu Mad Max. Mogłeś wyjść z domu po godzinie 18 i już nie wrócić. Tak zginął nasz znajomy, który pojechał po żonę, złapały go te jednostki paramilitarne i słuch zaginął po nim na zawsze… Trudno to sobie wyobrazić osobie, która nie przeżyła wojny. Codziennie rozgrywała się strzelanina, wokół nas paliły się domy. Siedzieliśmy całą rodziną w jednym pokoju, po ciemku i w ciszy. Ciągła niepewność, strach przed tym czy ktoś nam nie wyważy drzwi i nie zabiorą nas albo nie zabiją na miejscu.

Pamiętam kiedy listonosz przyniósł mi ostatnią grę na Playstation 1 – Silent Hill, był to 24 marca 1999 roku – pierwszy dzień operacji Allied Force, bombardowania Kosowa. Przesyłka szła chyba ze dwa tygodnie z uwagi na toczącą się wojnę. Kiedy przyszła bardzo ucieszyliśmy się z bratem, że będziemy mieli co robić podczas całej tej napiętej sytuacji dookoła. Pojawił się prąd, więc odpaliliśmy Playstation i zaczęliśmy grać. Po dwóch godzinach prąd znikł. Mieliśmy mały generator, więc niewiele myśląc włączyliśmy go i zaczęliśmy ponownie rozpracowywać Silent Hill, nie mogliśmy oderwać się od ekranu. Ta gra po prostu wróciła nam wolę życia, nagle zapomnieliśmy o tym co dzieje się na zewnątrz. Byliśmy zahipnotyzowani. Nagle wpadł do pokoju ojciec i powiedział żebyśmy wyłączyli generator i telewizor, bo możemy być na celowniku czatujących snajperów – wszędzie było ciemno, a u nas mieniła się poświata telewizora. Jeden strzał i cię nie ma.

Okładka Silent Hill na Playstation 1, 1999 rok.

Wzięliśmy z bratem grube zasłony, zakryliśmy szczelnie okna, a generator znieśliśmy do piwnicy. Z dostawami energii było tak, że prąd był dwie godziny, a osiem godzin go nie było. Włączyliśmy telewizor, głośność ustawiliśmy na minimum i zaczęliśmy ponownie grać. Rozwiązywaliśmy zagadkę za zagadką. Silent Hill nas wciągnęło, znów na chwilę zapomnieliśmy o wojnie, o strzelaniu, palących się domach… o całym tym syfie dookoła. Żyliśmy tym co działo się w naszej wirtualnej rozgrywce. Kiedy wieczorem NATO zaczęło bombardować cele armii, nawet nie słyszeliśmy spadających bomb. Przejście gry zajęło nam trzy noce. 27 marca wpadł do domu nasz sąsiad i nerwowo wykrzyczał, że wojsko i jednostki paramilitarne biorą odwet na ludności cywilnej jako odpowiedź na bombardowania NATO. Nie było odwrotu, musieliśmy się spakować w 10 minut. Ubrań nie zdążyliśmy zabrać, ale konsole i jakieś 15-20 gier wziąłem ze sobą.

Pec i zniszczenia jakich dokonała wojna.

Ojciec miał zapas paliwa w garażu, zaczął je wlewać do baku samochodu. Przybiegł drugi sąsiad, błagał o kanister paliwa, dawał 500 marek, ale nie mieliśmy więcej benzyny, każdy musiał ratować własną rodzinę. Jechaliśmy powoli. Wojsko i jednostki paramilitarne stały w szpalerze, patrzyli na nas, ale na szczęście nie zatrzymali. Po dwóch godzinach dojechaliśmy do Czarnogóry. Po drodze widziałem ludzi, którzy szli  z dziećmi w śniegu na boso. Wypędzali ich z domów tak jak stali. Przejechaliśmy granicę i byliśmy w Czarnogórze. Było to najwspanialsze uczucie w moim życiu. Byliśmy cali, zdrowi, wolni…i żywi.

Kończąc ten wątek, to właśnie Silent Hill kojarzy mi się z tym mrocznym okresem wojny w Kosowie… to ta gra pomogła mi przetrwać psychicznie najtrudniejszy czas.

Wstrząsająca historia. Pozwolę sobie przejść do mniej obciążających pytań. W Polsce lat 90. królowały targowiska, a każdy szanujący się bazar musiał mieć stoisko z ogromnymi paletami gier na Pegasusa. Gdzie u Was można było nabyć konsole lub gry?

U nas typowych bazarów nie było, ale czasami ludzie sprzedawali różne rzeczy na niewielkich straganach, były wśród nich również gry. W Kosowie tzw. gry elektroniczne z monochromatycznym wyświetlaczem były dostępne od 1985 roku. Gdzieś od połowy lat 90. można było kupić kartridże do Pegasusa. Gry do C64 zamawiałem z Belgradu. W Kosowie przed wojną z 1999 roku nie było żadnego sklepu, który specjalizowałby się w sprzedaży gier i konsol. Jak chciałeś mieć Nintendo czy Segę musiałeś zamówić sprzęt przez rodzinę za granicą.

Pec, 1999.

A jak teraz wygląda rynek konsolowy w takim państwie jak Kosowo? Są jakiekolwiek sklepy z grami, rynek internetowy czy chociażby wspomniane bazary?

Dzisiaj w moim mieście Peja funkcjonuje sklep gdzie można zakupić konsole i gry, ale nie retro czyli od PS2 w górę. W stolicy Kosowa, Prisztinie jest kilka podobnych sklepów. Istnieje również portal internetowy, który sprzedaje podobny asortyment. Bardzo ciężko jest nabyć jakikolwiek sprzęt retro, można go szukać na stronach, gdzie ludzie sprzedają różne używane rzeczy. Tam czasami uda się coś upolować. Jeśli spojrzymy na rynek z historycznej perspektywy, to w połowie lat 90. furorę zaczęło robić u nas Super Nintendo i było bardzo popularną konsolą, trochę wtórowała mu Sega Mega Drive. Po wojnie królem konsolowej dżungli stało się PS2 i do dnia dzisiejszego Playstation 2/3/4 to 85% konsol w Kosowie. Myślę, że jakieś 10% to Xbox, a  5% to Nintendo, ale są to raczej nowsze konstrukcje takie jak Wii, DS, Switch. Dziś najpopularniejszą maszynką do grania na naszym rynku jest PS3.

Wiem, że jesteś bardzo dobrze zorientowany jeśli chodzi o retro konsole na Bałkanach – czy były tam jakieś ciekawe klony, o których mógłbyś opowiedzieć?

W Jugosławii w latach 80. popularny był ZX Spectrum 48k i Commodore 64, później wszyscy jarali się Amigą. Jeśli chodzi o konsole to zaczęło się od wspomnianego już Super Nintendo w połowie lat 90. i Segi Mega Drive. Po premierze Playstation 1 na naszym rynku zaczęło królować Sony i jest liderem do dziś. Jedynym klonem z jakim udało mi się spotkać w latach 90. był Terminator 2, słyszałem również o Pegasusie sprzedawanym w Serbii i Bośni, ale nigdy nie natknąłem się na niego u nas w Kosowie. Pamiętam też, że istniał klon podobny do Atari 2600 – Darth Vader, który miał wbudowane gry.

Jaka była Twoja pierwsza konsola? Gdzie ją zakupiłeś?

Moją pierwszą konsolą był klon Pegasusa – Terminator 2 znany jako Ending Man. Miałem go w 1994 roku,  w 1995 roku zakupiłem Segę Mega Drive II, a w 1996 roku Playstation 1. Od 1990 roku posiadałem Commodore 64C. Popularną “komodę” kupiłem w Polsce, a resztę sprzętu już w Kosowie. Jedyna konsola sprzed wojny, którą posiadam do dziś to moje Playstation 1, o którym opowiadałem ci wcześniej. Tylko to udało mi się zabrać ze sobą w czasie konfliktu, reszta przepadła. Wśród tego co zagrabiła mi wojna było parę tysięcy gier na C64 i spora kolekcja gier na Segę Mega Drive, Terminatora i Playstation 1.

Która gra podczas całej Twojej przygody z retrograniem zrobiła na Tobie największe wrażenie?

Jeśli chodzi o retrogaming to zdecydowanie Bubble Bobble. Uwielbiałem w to grać razem z kumplem. Dużo graliśmy również w Leaderboard Golf. W oba te tytuły cioraliśmy na C64. Na konsoli takim moim faworytem jest Golden Axe z Segi Mega Drive. Moją ulubioną grą wszechczasów jest natomiast Shadow Of The Colossus na PS2, wyszły też remastery na PS3 i PS4.

To przejdźmy do jednego z fundamentalnych pytań: Nintendo czy Sega? Co jest bliższe Twemu sercu i dlaczego?

Zadałeś bardzo ciężkie pytanie. Obie firmy są legendarne, ale chyba wybieram Segę. Jak wspomniałem, bardzo dużo grałem w Golden Axe, w dodatku Sega wypuściła później dwie kultowe dla mnie konstrukcje: Segę Saturn i Segę Dreamcast. Dreamcasta uważam za jedną z najlepszych konsol w historii.

W tym momencie musimy przejść do tematu Twojej kolekcji konsol video. Okazuje się, że jesteś ich największym kolekcjonerem na Bałkanach. Opowiedz nam o swoich zbiorach.

Tak, moja kolekcja jest największą w kraju i największą na Bałkanach.Nie spotkałem się z informacją, żeby ktoś zgromadził w tamtych regionach więcej sprzętu. Poważnie zacząłem kolekcjonować konsole jakieś 10 lat temu kiedy rozpocząłem pracę w Holandii. W Kosowie kolekcjonowanie retro jest prawie niemożliwe ze względu na to, iż nie ma żadnego sklepu, mamy zakaz wjazdu na teren Unii Europejskiej, potrzebna jest wiza. Ebay praktycznie nie wysyła do Kosowa, a PayPal u nas nie funkcjonuje. Dopiero w Holandii otworzyły się drzwi do realizacji moich kolekcjonerskich marzeń. Jestem ogromnym fanem gatunku horror survival. Kiedy tu przyjechałem pierwszą konsolą jaką kupiłem był Nintendo Gamecube, ponieważ chciałem pograć w Resident Evil Zero, który był exclusivem na tę maszynkę. Potem zakupiłem Segę Dreamcast, następnie Atari 7800 i tak się zaczęło. Dzisiaj moja kolekcja liczy 131 konsol i handheldów oraz 1820 gier na wszystkie systemy, które posiadam. Nie wliczam w to gierek elektronicznych. Moja kolekcja rozwija się z miesiąca na miesiąc.

Gdzie nabywasz sprzęt?

Oldschoolowy sprzęt kupuję najczęściej w retro sklepach w Holandii, czasami na bazarach, stronach internetowych poświęconych sprzedaży starych konsol, bardzo często wykorzystuję Ebay.

Jeden z najnowszych nabytków, TV
Sony TV 511-E, idealny przenośny tester dla nowych konsol.

Co uznajesz za największą perełkę w swojej kolekcji?

Jeśli chodzi o konsole to za największe perełki uznaję Casio PV1000, Tomy Pyuuta Jr., Commodore 64GS, Magnavox Odyssey, Bandai TV Jack 5000… kurcze ciężko wybrać mi jedną, wszystkie są wspaniałe i mają piękną historię. Kiedy patrzę na moje gry to wybrałbym tu chyba Mangię, BMX Airmaster, Cakewalk na Atari 2600 oraz Vector 21 na Vectrex.

Jaki system było Ci najtrudniej zdobyć?

Najtrudniej chyba było mi zdobyć konsolę Tomy Pyuuta Jr., która ukazała się tylko w Japonii. Jest to jedna z najrzadszych konsol na świecie.


Tomy Pyuuta Jr.

Co jest jeszcze na Twojej liście życzeń jeśli chodzi o sprzęt?

Sprzętowo to na pewno jeszcze Sega 32x, Sega Nomad, Bandai Atmark Pippin, FM Towns Marty, NEC Turbo Duo, Interton 2000, Super Funtech, Nintendo Switch. To jest taka kolejność, która przychodzi mi w pierwszej chwili do głowy, po wymienionych są oczywiście jeszcze inne konsole.

Gdzie to wszystko mieścisz? Masz jakieś specjalne pomieszczenie przeznaczone dla swojej kolekcji?

Wszystko przechowuję w domu moich rodziców w kartonach na półkach. Mam tam również kilka telewizorów, na których testuję nowo nabyty sprzęt i gram. Jak powiedziałem ci na wstępie, jestem na etapie budowy domu, w którym połączyłem dwa pokoje aby stworzyć prawdziwy gameroom. Jedno pomieszczenie to za mało, nie zmieszczę swobodnie wszystkiego.

Jak do Twojej pasji odnosi się Twoja rodzina, jak reagują znajomi?

Żona patrzy z rezerwą na moje hobby, mówi, że pochłania ono dużo pieniędzy, ale akceptuje to co robię. Śmieje się ze mnie, że to lepsze niż łowienie ryb, gdzie możesz się przeziębić albo utopić. Rodzina zawsze mówiła, że szkoda na to pieniędzy, ale po wywiadzie w naszej krajowej telewizji, zrozumieli, że to czym się zajmuję jest naprawdę bardzo ciekawym tematem. Moi kumple i bracia zawsze odnosili się do tego pozytywnie, bo wspólnie gramy już od ponad 30 lat.

No właśnie, szacowałeś ile wydałeś już na cały ten sprzęt? Jaki był najdroższy zakup? Jeśli ta odpowiedź grozi rozwodem możesz zaniżyć tę kwotę albo odmówić odpowiedzi.

Zaryzykuję (śmiech), myślę że mniej więcej do teraz to będzie jakieś 60 tysięcy euro. Najdroższy zakup to arcade – maszyna barowa z 60 grami. Jechałem po nią aż do Belgii i zapłaciłem jakieś 600€. Ciężko pracuję w Holandii przez siedem dni w tygodniu, robię to od blisko 10 lat bez ani jednego dnia wolnego. Muszę mieć środki na utrzymanie rodziny, budowę domu i oczywiście na moją pasję – gaming.

Czy myślałeś nad uruchomieniem czegoś w rodzaju muzeum konsol? W Polsce powstaje coraz więcej takich miejsc.

Tak, chodzi mi coś takiego po głowie. U nas w mieście kwitnie turystyka mamy dookoła piękne wysokie góry otaczające miasto i wiele innych atrakcji. Najbliższe plany to zaaranżowanie gameroomu, co będzie wiązało się ze spełnieniem jednego z moich marzeń, później będę myślał dalej. Ten gameroom z pewnością przekształci się z czasem w małe muzeum.

Pec podniósł się z ruiny i obecnie jest pięknym miejscem, które warto odwiedzić będąc na Bałkanach.

Czy oprócz Ciebie są w Twoich rejonach jacyś pasjonaci retrogrania? Masz z nimi jakiś kontakt?

Przykro mi o tym mówić ale albo ich nie ma, albo nie wiem o ich istnieniu, w każdym razie nie spotkałem żadnego. U nas jest trochę taka kultura, że ludzie biegną za tym co jest nowe i nowsze. Może w sąsiednich krajach są jacyś pasjonaci retrogrania, ale nie afiszują się z tym na jakąś szerszą skalę.

Zbliżamy się ku końcowi naszego wywiadu, więc przejdźmy do sekcji typowych pytań contrabandyckich! Jaka jest Twoja ulubiona gra z Famicoma/NESa?

Jeśli chodzi o Famicom/NES to wymienię Dig Dug, Battle City, Bubble Bobble, Super Mario 3 oraz Wizards & Warriors.

Jakie inne tytuły na Pegasusa zaliczyłbyś do tych, które trzeba ograć?

Na pewno byłyby serie Kunio-Kun, Fantastic Adventures of Dizzy, Contra.

Jak często zasiadasz do konsoli?

Kiedy jestem w Kosowie codzienne 3-4 godziny. W Holandii mam trochę mniej czasu, bo pracuję, a resztę wolnych chwil spędzam na szukaniu nowych konsol i gier. Za 3-4 lata kończę emigrację zarobkową w Holandii i wracam do Kosowa, gdzie będę zajmował się graniem bardziej profesjonalnie. Mam również stronę na Facebooku, nazywa się Video Games Kosova, do której polubienia i obserwowania serdecznie wszystkich zapraszam. Znajdziecie tam fotografie mojej kolekcji i dużo innych informacji na temat gier wideo.

Ulubiony pad/kontroler? Na czym Ci się najlepiej gra?

Najlepszy pad dla mnie jeśli chodzi o retro to ten z Segi Saturn. Z nowszych systemów jest nim zdecydowanie ten od PS4.

Jak myślisz, ile mogła trwać Twoja najdłuższa, nieprzerwana sesja przy konsoli i jaka to była gra?

To było Treasure Island Dizzy na C64, 26 godzin nieprzerwanego grania. Nie można było nagrać stanu gry, więc trzeba było przejść ją całą. Szukałem tam czegoś parę godzin, nie pamiętam już czego, ale było to niezbędne żeby ukończyć rozgrywkę. Grałem również bez przerwy 21 godzin w grę Tombi! na Playstation 1. To są takie moje rekordy przed konsolą.

No i ostatnie, tradycyjne pytanie contrabandyckie: co lubisz i dlaczego?

Oprócz gamingu jestem pasjonatem butów sportowych, szczególnie marek Reebok i Puma. Uwielbiam limitowane serie modelu Reebok Intsapump Fury i Puma Disc. Od zawsze kocham sportowe obuwie, jest ono częścią mojego stylu życia, to taki mój znak rozpoznawczy.

Dziękuję za rozmowę, życzę ci dalszego rozwijania pasji i sfinalizowania budowy wymarzonego gameroomu, wszystkiego dobrego!

Również dziękuję za rozmowę. Jest mi miło, że na waszych łamach mogłem przybliżyć nieco moją  historię związaną z retrogamingiem.

Warto obejrzeć również dokument kosowskiej telewizji, który opowiada historię naszego rozmówcy: